Myślami cofam się kilka lat wstecz. Jest 19 czerwca 2021.
To dzień, w którym zamierzam zrealizować moje wielkie marzenie: zdobyć Diament Pienin. Oznacza to przejście w ciągu jednego dnia pasma Małych Pienin, Pienin Właściwych i Pienin Spiskich, ze wschodu na zachód od Przełęczy Rozdziela do mostu na Białce przed miejscowością Nowa Biała. Wyzwania podejmujemy się w trzyosobowej grupie przyjaciół: Piotr, Renata i ja.
Umawiamy się w Nowej Białej, gdzie już następnego dnia mamy nadzieję finiszować. Tam zostawiamy jeden z samochodów a drugim udajemy się do bacówki na Obidzy gdzie mamy nocleg. Przejazd trwa dłuższą chwilę i na sen nie zostaje zbyt wiele czasu.
Budzik dzwoni jakby chciał dać sygnał do startu. Wszystko co trzeba do sprawnego startu przygotowaliśmy jeszcze wieczorem, dlatego dzisiaj zjadamy trochę owsianki i stajemy parę minut po piątej przed bacówką gotowi na to wymagające wyzwanie.
Rześki poranek sprzyja szybkiemu marszowi jednak wiemy, że później słupki termometru powędrują mocno do góry. Po przejściu pierwszych czterech kilometrów rozbiegu stajemy na przełęczy Rozdziela, miejscu startu Diamentu Pienin. Ruszamy.
Przed nami pierwszy etap: z Przełęczy Rozdziela do Przełomu Dunajca. Zgodnie z regulaminem pierwszy punkt do zaliczenia to Wysoka, gdzie należy przybić pieczątkę i zrobić zdjęcie. Tak jest z pozostałymi szczytami, których zdobycie dokumentujemy. Nasze tempo jest bardzo dobre i dość szybko udaje nam się osiągnąć pierwszy cel. Zachęceni napieramy w kierunku Wysokiego Wierchu. Otwarta przestrzeń na głównym grzbiecie Małych Pienin powoduje, że już zaczynamy odczuwać mocną operację słońca. Panorama z Wysokiego Wierchu jest zachwycająca, Tatry jak na dłoni w pełnym blasku słońca 😊. Można by tu zostać na dłużej, ale czas nagli. Po zejściu zauważamy, że już ruszyła kolejna edycja szczawnickich biegów górskich, mijają nas pierwsi biegacze. Zejście do schroniska Orlica, gdzie uzupełniamy wodę i szybka przeprawa tratwą na drugą stronę Dunajca – tylko tak można kontynuować niebieski szlak i rozpocząć drugi etap zmagań w Pieninach Właściwych.
Etap drugi to trasa od przełomu Dunajca do Czorsztyna. Tutaj czekają nas: Trzy Korony, Sokolica, ale i najtrudniejsza techniczna część trasy a upał już daje się mocno we znaki, jest już dobrze powyżej 30 C. I tak dochodzimy do początku wejścia na Trzy Korony. Kolejka na szczyt wylewa się za schodki. Będzie tak ze 40 minut czekania – mówi Pani w kasie. Jeśli będziemy tyle stać nie zdążymy na przeprawę przez Jezioro Czorsztyńskie. Co robić? Wpadam na pomysł i po prostu kolejnym grupom stojących ludzi, opowiadam dlaczego nam się tak spieszy, dziękując za zrozumienie i przepuszczenie nas bliżej szczytu. Na ostatnich metrach trafiamy na zaporę nie do przebycia, dwóch postawnych panów jest mało przekonanych moją opowieścią. Na szczęście do szczytu już niedaleko i jesteśmy uratowani, powinniśmy zdążyć na przeprawę. Po zdobyciu kolejnych szczytów i przejściu przez rozległą Polanę Majerz zmierzamy do przeprawy. Piotr jak przystało na zawodnika nordic walking, poszedł szybciej. Czeka na nas z dobrymi wieściami – nasz transport wodny na drugi brzeg czeka i wyrusza już za chwilę.
Pora na trzeci etap przez Pieniny Spiskie z Niedzicy do Nowej Białej. Raźno ruszamy pod górę. Nasze nogi czują dzisiejsze przewyższenia, ale nie powiedziały jeszcze dość. Pora zdobyć Żar, najwyższy szczyt na pozostałej trasie. Słońce zaczyna łagodnie opadać na linię horyzontu, a my schodząc do Krempachów przechodzimy przez malownicze miejsca pasterskie. Nieco poniżej spotykamy bacę, który już chyba na dzisiaj skończył swoją „pasterską służbę”.
Jesteśmy obaj zmęczeni tą sobotą, każdy na swój sposób: ja marszem a baca raczej trunkiem 😉
Postanawiam zagadać do bacy – a oto nasz dialog:
Artur: Witojciez baco.
Baca: Witojciez .
A: Kielo to łowiec macie baco?
B: A zgadnijciez.
A: A ze sto.
B: A dyć to by się nie łopłacało, ja juz od 20 roków wstaję o 3:30 i idę doić 500 owiec.
A: Sami doicie?
B: Mom juhasów do pomocy no i nie kazda łowca dojna jest.
Spostrzegam, że biegną do nas trzy pokaźnych rozmiarów owczarki. Na szczęście Baca już z daleka krzyczy do nich donośnym głosem:
B: Nie rus! Nie rus!
Zapewne chodzi o to, żeby nas pieski nie poszarpały. Żegnamy się z bacą i zmierzamy w kierunku Krempachów. Z daleka słyszymy syreny wozów strażackich i po wyjściu na otwartą przestrzeń widzimy łunę nad Nową Białą, w której palą się domy. To jak się później okazuje jeden z większych pożarów w historii tej miejscowości.
Jest już ciemno, na ostatnich kilometrach stopy mocno dają znać o sobie. Z okien jednego z ostatnich domów w Krempachach, przez otwarte okna słyszymy radosny okrzyk: jeeest!!! – to Polska strzeliła gola na 1:1 w meczu z Hiszpanią na ME, oczywiście Robert Lewandowski.
Docieramy do mostku przed Nową Białą i tutaj zatrzymuje nas policja oraz straż pożarna. Nie można wejść do Nowej Białej.
Na szczęście już jesteśmy na mecie! Dotarliśmy i zdobyliśmy Diament Pienin pokonując całe ich pasmo w ciągu jednego dnia 😊
Czekamy cierpliwie i po pół godzinie udaje nam się dotrzeć do samochodu, którym wracamy na Obidzę. Jest już prawie północ. Radość zwycięzców miesza się z dużym zmęczeniem.
Warto było pokonać swoje słabości i przejść ten wspaniały szlak. Jeszcze długo będziemy go wspominać oglądając zdobyte odznaki: Diamentu Pienin, Wielkiej i Małej Korony Pienin.
Diament Pienin to ciekawe wyzwanie, które każdemu polecam, Pieniny są pięknymi i ciekawymi górami, wrażeń nie zabraknie.
Biorąc pod uwagę, że nie każdy może od razu chcieć mierzyć się z najdłuższym dystansem postanowiłem zaproponować dwa dodatkowe nieco krótsze dystanse, obejmujące Pieniny Właściwe i Spiskie. Szczegóły pod tym linkiem: https://admontes.pl/produkt/zdobadz-diament-pienin-30-sierpnia-1-wrzesnia/
Nieważne który dystans wybierzesz, satysfakcja z jego pokonania na pewno będzie równie duża. Do zobaczenia na pienińskim szlaku!