Kategorie
Moje wyprawy

Szlak Orlich Gniazd – 172 km w 3 dni – Dzień 3

Tej nocy nie śpię, mimo że pięknie zaścielone łóżko zaprasza. By zmieścić się w planowych trzech dniach marszu …

Tej nocy nie śpię, mimo że pięknie zaścielone łóżko zaprasza. By zmieścić się w planowych trzech dniach marszu, muszę wyruszyć jeszcze tej nocy. Szybki prysznic, przekłuwanie nabrzmiałych pęcherzy, przygotowanie fasolki ze słoika, staram się zjeść jej jak najwięcej choć o tej porze z trudem przechodzi przez gardło. Leżę przez godzinę z nogami do góry. O 3:15 zakładam plecak i wychodzę w noc, jest bardzo zimno.  Podróż przez noc jest wolniejsza, szlak zwodzi mnie kilka razy.. Puste wioski przygotowują się do śniadania wielkanocnego, za to psy są honorowe, każdy musi mnie obszczekać. Po 6 godzinach marszu, dopada mnie znużenie i przeżywam największy kryzys na całej trasie, zaczynam zasypiać idąc. Na szczęście przede mną podejścia co pozwala pobudzić organizm. Miła Rodzina z Pilicy kontaktuje się ze mną, przywiozą jedzenie na trasę i rzeczywiście w Zrębicach się spotykamy. Wcinam cały termos rosołu z solidną mięsną wkładką i ciasto.

Alicja i Grzegorz, bardzo wam dziękuję 💚.

W dobrym tempie dochodzę do Olsztyna, jest coraz bliżej do mety. Dostaję wiadomości ze już z górki, że super… A dla mnie zaczyna się 17 najdłuższych kilometrów na tym marszu. Za Olsztynem w końcu udaje się nagrać materiał dla ekipy TV z Katowic, którzy umawiali się ze mną od rana. 12 km do mety, zaczynają się bruki i asfalty. Idę obok przystanku, podjeżdża bus, z napisem Częstochowa, kierowca macha na mnie żebym wsiadał…odprowadzam go wzrokiem jak odjeżdża. Pokonuję ostatnie wzniesienie Zieloną Górę, słońce zaczyna zachodzić. Juz wiem że na mecie będą czekać na mnie Anika i Pawlas, jestem im wdzięczny że przyjechali po mnie. Na ostatnich 6 kilometrach podkręcam trochę aby nie musieli zbyt długo czekać, kije rytmicznie stukają o asfalt, zrezygnowane stopy przestały ze mną rozmawiać. 2 km do mety, muszę usiąść na chwilę, wpycham w siebie jeszcze jednego żela i popijam resztką herbaty, widzę już centrum Częstochowy…ostatnie pół kilometra pokonuję z przyjaciółmi… dochodzę do końca szlaku Orlich Gniazd, jest godzina 21:00. Zdjęcie i krótki filmik. Po chwili ledwo stoję na nogach, nagle wszystko puściło i czuję się słaby jak dziecko. Pawlas pomaga mi dojść do samochodu.

Tak kończy się mój 3 dniowy marsz charytatywny a w zasadzie Nasz marsz bo przecież Wy szliście ze mną i razem wypełnialiśmy skarbonkę. Dziękuję Wam za serce ❤️ i wsparcie jakie czułem od Was. Skarbonka pozostaje otwarta. Do zobaczenia na kolejnym wyzwaniu, pójdziemy Razem!

Satysfakcja, wsparcie przyjaciół, zebrane fundusze i radość z ukończenia marszu rekompensują nawet największe zmęczenie. Warto spełniać marzenia i pokonywać własne ograniczenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *